czwartek, 2 stycznia 2014

Relacja z koncertu w Berlinie

W związku z tym, że wiele osób mnie o to pyta, postanowiłam zamieścić całą relację z koncertu w Berlinie sprzed 3 miesięcy tutaj.

Sam wyjazd do Berlina był mega spontaniczny. Na kilka dni przed wyjazdem, na odwiedzanym przeze mnie blogu znalazłam informację, iż osoba prowadząca go poszukuje informacji o miejscu koncertu ponieważ jedzie z niego z Polski. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż byłam przekonana, że ów blog prowadzi fanka z UK lub USA. Kolejnym zaskoczeniem był sam fakt koncertu u naszych zachodnich sąsiadów, ponieważ muszę przyznać, że nic o nim nie wiedziała. Dość szybko zgadałyśmy się na temat tego gdzie jest koncert, kiedy wyjazd, kto jedzie…i, że jest miejsce wolne w samochodzie. Niewiele się zastanawiając, podjęłam szybką decyzję, że też z chęcią bym się wybrała. Szybko zaczęłam poszukiwania w celu transportu do naszego miejsca zbiórki. Czekała mnie długa podróż, ale jak się potem okazało było warto Na miejscu poznałam Kasię, sprawczynię całego zamieszania. Etap całej podróży może pominę bo obawiam się, że mogłabym niechcący rozdrażnić nasze dwie wspaniałe towarzyszki podróży, którym przypomni się dlaczego napisały 'Bezzębną Kaśkę' :D
Do Berlina dotarłyśmy nad ranem, w dniu koncertu. Od razu pojechałyśmy na lotnisko…jedno z dwóch działających w Berlinie. Nie miałyśmy pewności czy aby na pewno chłopcy będą lądować na nim właśnie, a nawet jeżeli to o której, w końcu byli gwiazdami wieczoru, grającymi najpóźniej.
Mając dużo czasu do spotkania, postanowiłyśmy się zdrzemnąć, jednak chyba nie było nam to dane. Każda zaczęła sobie wyobrażać jak to spotkanie powinno wyglądać, co im wtedy powiedzieć, jak się zachować itp. itd., więc w końcu postanowiłyśmy się iść rozejrzeć po lotnisku. Wycieczka ta okazała się dość niepokojąca, ponieważ na 2 godz. przed planowaną godziną przylotu na lotnisku nie znalazłyśmy żadnej innej fanki czy też niczego co sugerowałoby, że chłopcy faktycznie przylecą właśnie na to przez nas wybrane lotnisko.
W akcie desperacji postanowiłam pobuszować w sieci, w poszukiwaniu podpowiedzi czy jesteśmy w dobrym miejscu. Jak to zwykle bywa w takich momentach, Internet kompletnie nie chciał ze mną współpracować, a lotniskowe wi-fi nie chciało mnie połączyć z żadną stroną. Nie było innego wyjścia, jak połączyć się z siecią w roamingu. Pierwszy sukces! Na Twiterze zdjęcia chłopców z Heathrow, a więc potwierdzenie, że na pewno lecieli tego dnia. Więc czas znaleźć informację o lądowaniu. Wielki stres, napięcie i …kolejny sukces. Na Twiterze dwie osoby, które wiedzą coś o ich locie. I Boom! Potwierdzenie, że lądują tam gdzie czekamy i to za 30 min! I wtedy w tłumie ludzi dostrzegamy kilka dziewczyn z plakatami The Wanted. Po chwili ich przybywa, ale nie było ich zbyt wiele. Łącznie może 20 - 30 osób? Są i media. I my. Gwiazdy niemieckiej prasy #PolishDreamTeam (bo tak o sobie teraz mówimy, bez urazy dla nikogo ;)) byłyśmy bardzo zauważalne dzięki ogromnej fladze, zaradności i szybkości.
Godzina 10. Ląduje samolot z Londynu. A w nim chłopcy z The Wanted!
Kontrola paszportowa i już ich widać przez szklaną szybę. Pierwszą osobą, którą dostrzegłam był Tom, który bardzo ucieszył się na widok polskiej flagi (chyba nawet przez chwilę zastanawiając się czy aby na pewno wylądowali w Berlinie :D), zaraz potem za filarem było widać specyficzny zarys fryzury Sivy, a za nim ktoś szalony czyli Jay! I tu pierwszy szok, Jay i jego nowa fryzura.
Chwile oczekiwania…i w końcu pojawili się Oni: Jay, Max, Tom i Siva. Cała czwórka wraz z Kevinem opuściła kontrolę paszportową. I udała się w stronę wyjścia. A tłum za nimi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje, ale kiedy zobaczyłam oddalającego się Jay’a, od razu rzuciłam się w pogoń za nim. Udało mi się go złapać w wyjściu z lotniska, gdzie rzuciłam jedynie „Hello. I’m from Poland.”. To wystarczyło, aby całkowicie odwrócić jego uwagę od innych osób. Od razu mnie przytulił i na mnie spojrzał, tym swoim ciepłym i radosnym spojrzeniem, pod którym dosłownie się rozpływałam. Kiedy on tak delikatnie i zachęcająco na mnie spoglądał, przez moją głowę przechodziło tysiące myśli. Wszystkie kwestie, wszystkie słowa, które chciałam mu przekazać nagle gdzieś wyparowały. Musiałam walczyć ze sobą aby w końcu z siebie wydusić parę zdań. Od razu postanowiłam dać mu prezent przeznaczony dla niego, jednak Jay zgarnął wszystkie prezenty, które akurat były zawieszone przez moją rękę Zaraz po tym musieliśmy się usunąć z przejścia, dlatego na chwilę się rozdzieliliśmy (nie wspomnę o tym, że #PolishDreamTeam rozdzielił się całkowicie, nie wiedziałyśmy która gdzie się znajduje), ale nie trwało to długo. Szybko w tłumie odnalazłam Jay’a, do którego ponownie podeszłam, aby zrobić sobie z nim zdjęcie. Przede mną była jeszcze jedna dziewczyna z Niemiec, z którą na szybko zrobił sobie zdjęcie i od razu podszedł do mnie cały czas się uśmiechając, po wykonaniu zdjęcia dał mi buziaka i powiedział „I love you” (zaznaczam, że Niemki przede mną, ani nie ucałował, ani nic takiego nie powiedział ;)). Zaraz po mnie swój prezent (polską wódkę) dały dziewczyny. Jay bardzo się ucieszył.
W międzyczasie Kasia złapała Sivę do którego podeszła z pytaniem „jak się masz Siva?” na co on odpowiedział po polsku(!) „Dobrze :)”.
Ja w całym tym zamieszaniu spostrzegłam, że w drugiej ręce cały czas kurczowo coś trzymam. Był to prezent dla Max’a, więc podeszłam do vana w którym już siedzieli gotowi do odjazdu. Przy samym wejściu siedział Tom, który od razu zaczął się do mnie uśmiechać i mówić, że bardzo się cieszy, że nas widzi, że bardzo chcieliby do Polski w końcu przyjechać bo wiele fanek z Polski do nich pisze, a oni nigdy u nas nie byli. Poprosiłam go o przekazanie prezentu dla Max’a, co od razu uczynił. Dodałam także, że prezenty dla nich wręczyłam Jayowi na co posłał mi serduszko i słodko się uśmiechnął. Po raz kolejny Kevin zaczął mnie odganiać od samochodu, więc musiałam odejść. Podeszłam do tyłu samochodu, gdzie już stały Kasia, Jola oraz Paulina, które przekazały mi, że Max od razu założył swoją nową czapeczkę, którą mu dałam (z napisem 'I
Poland), na co zaczęłam krzyczeć, w związku z tym, że bagażnik wciąż był otwarty, chłopcy mieli widok na to co dzieje się z tyłu, więc Max ponownie ją założył i uniósł kciuk do góry. Chłopcy cały czas okazywali nam zainteresowanie, powtarzali, że chcieliby do nas przyjechać i cieszyli się z naszego przyjazdu. To było niesamowite. Nieskromnie przyznam, że całkowicie odebrałyśmy uwagę Niemkom :D
Wszystko ładnie, pięknie i wzruszająco, ale pewnie coś Wam nie pasuje? Myślicie zaraz zaraz, 4? A gdzie Nathan?
I tu pojawia się pierwszy niezbyt fajny aspekt spotkania.
Zaraz po odprawie paszportowej nie pojawił się on wraz z pozostałą czwórką. Nikt nie wiedział co się z nim stało i gdzie się podział.
Potem w rozmowie z jedną Niemką dowiedziałam się, że moje podejrzenia co do tego, że może Nathan przyleci później okazały się błędne bo Nathan leciał z chłopakami. I był na tym lotnisku w tym samym czasie. Przeszedł obok pewnej Niemki, która na jego widok bardzo się ucieszyła i chciała się z nim przywitać, a on…potraktował ją jak, cytuję: gówno. Podobno nie był to przypadek, który można byłoby wytłumaczyć tym, że jej nie zauważył.
Na zdjęciach widać, że Paul wyprowadził go drugim wyjściem. Wciąż jednak nie wiadomo dlaczego. 

Po wielu emocjonujących chwilach, wielu okrzykach radości oraz wspólnej rekonstrukcji wydarzeń, postanowiłyśmy jechać pod Bramę Brandenburską, pod którą miał odbyć się koncert. Co prawda miałyśmy jeszcze wiele czasu, ale postanowiłyśmy ‘wybadać teren’. Po drodze zobaczyłyśmy okolicę, zrobiłyśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć i w końcu dotarłyśmy do miejsca naszego celu, gdzie okazało się, że zebrało się już całkiem sporo ludzi.
Jakie było nasze zaskoczenie, gdy dochodząc pod scenę usłyszałyśmy znajome dźwięki, jednak jeszcze wtedy myślałyśmy, że to zapowiedź wieczornego występu. Jednak na pobliskim telebimie zobaczyłyśmy chłopców na scenie. W te pędy pognałyśmy prosto pod scenę, aby wystawić naszą ogromną flagę Polski, a tym samym zaznaczyć naszą obecność. Chłopcy bardzo szybko to zobaczyli i docenili, co chwilę wysyłając w naszym kierunku uśmiechy, buziaki, serduszka, a także machając do nas.
Podczas próby dźwięku na scenie pojawili się już w komplecie, wraz z Nathanem, który jednak wciąż nie był zainteresowanym tym co dzieje się w około, a jedynie na muzyce.
Po ich występie przyszedł czas na pozostałych artystów, którzy mieli występować wieczorem.
O godz. 14 otworzono w końcu bramki pod samą sceną. #PolishDreamTeam po raz kolejny pokazał swoje oddanie i determinację. Wspólnymi siłami udało nam się stanąć w pierwszym rzędzie, tuż pod sceną. Pozostało tylko oczekiwać do godz. 21:40, co wcale nie było takie łatwe. Po południu zrobiło się chłodno, a do tego na scenie nie działo się nic ciekawego. Co prawda tłum wokół nas nie podzielał naszego zdania, ale może wynikało to z faktu, iż nie rozumiałyśmy ani słowa, a do tego nie znałyśmy tamtejszych artystów.
Kamera nas kochała, pan kamerzysta cały czas wymachiwał nam swoją kamera przed nosem…ale my nie byłyśmy tym flirtem zainteresowane ;) 
Przed The Wanted wystąpili m.in. Y-Titty (wielka gwiazda tamtejszych nastolatków, których znakiem rozpoznawczym był penis oraz ogromny pan grający na bębenku), Laserkraft 3D (świetne show, dobra muzyka), ale dopiero Bastian Baker był w stanie nas porządnie rozruszać, kawał dobrej muzyki, a do tego przystojni panowie ;) Z czystym sumieniem polecam!
Wybiła godzina 21:40. I oto oni! The Wanted na scenie! W związku z tym, że stałyśmy naprzeciwko wejścia na scenę chłopcy od razu nas dostrzegli w tłumie, a Jay krzyknął „POLAND!”.
Podczas trwania pierwszego utworu, cała czwórka, tj. Jay, Siva, Max oraz Tom, pokazywali nam, że jesteśmy przez nich zauważone. Podczas całego trwania koncertu spoglądali w naszym kierunku, machali do nas, puszczali oczka, buziaki oraz serduszka, a także inne rzeczy nawiązujące do wykonywanej w danej chwili piosenki. Chłopcy naprawdę byli zainteresowani naszą obecnością, dali nam to odczuć wiele razy :)
Przez długi czas nie otrzymałyśmy żadnego znaku od Nathana, który całkowicie pochłonięty był swoimi scenicznymi ruchami, wykonywanymi piosenkami czy robieniem słodkich minek. W związku z tym, że ani na lotnisku, ani podczas próby dźwięku nie zwrócił na nas uwagi, postanowiłam do niego jak najgłośniej krzyczeć, aby spojrzał w naszym kierunku, na nasza polską flagę, żeby wiedział i on, że jesteśmy tam dla nich. Niestety początkowo odniosłyśmy wrażenie, że im głośniej krzyczałam, tym on mniej się tym przejmował…Ale ale…spokojnie. Taka sytuacja nie trwała przez cały koncert. W końcu i Nathan nas zauważył, podszedł dość blisko nas, puścił do nas oczko a następnie serduszko i już do końca koncertu zerkając w naszym kierunku zalotnie się uśmiechał.
W pewnym momencie Nath zszedł ze sceny aby wybrać 6 dziewczyn do piosenki Heart Vacancy. Stanął naprzeciwko nas, rozglądając się za tym kogo wybrać. Początkowo nas ominął, jednak szybko do nas wrócił po czym spojrzał na nas i pociągnął Kasię za rękę, co oznaczało, że została wybrana i zaproszona na scenę. A więc kolejny sukces, Polka Heart Vacancy Girl Max’a
Kasia weszła na scenę, w totalnym szoku, przywitała się z całą piątką, skierowała się do Jay’a, który jest jej faworytem…a on, odgonił ją do Max’a Który od razu ją przytulił, chwycił za rękę i zaczął śpiewać. Mimo, że to nie ja zostałam wybrana, miałam łzy w oczach, to był naprawdę wspaniały i wzruszający moment. Wtedy też pomyślałam, że ten dzień nie może być piękniejszy, zostałyśmy zauważone i docenione! Oni naprawdę wiedzieli, że jesteśmy tam dla nich!
Kasia zdążyła także powiedzieć Maxowi, że jesteśmy z Polski i jechałyśmy wiele godzin tylko po to aby ich w końcu spotkać. Max był pod wielkim wrażeniem i stwierdził, że to niesamowite i nie może w to uwierzyć, co też powiedział do Jay’a. Zaproponował także wyjście na drinka.
Po tym występie, Kasia wróciła do nas i wspólnie bawiłyśmy się do końca koncertu.
Na uwagę zasługuje także fakt, że w trakcie jego trwania, pod scenę podszedł Kevin, który na nasz widok się uśmiechnął, a na znaki, że ma zabrać chłopaków do Polski, gdzie wspólnie się napijemy, pokazał uniesione kciuki
Po koncercie byłyśmy bardzo zmarznięte i zmęczone, dlatego nie czekałyśmy na to czy faktycznie Kevin pojawi się pod sceną, aby zaprosić nas do chłopaków na zaproponowanego przez Max’a drinka.
Tą misję #PolishDreamTeam zostawia sobie na kolejny wypad do Berlina ;)
Mimo, że spędziłyśmy ze sobą wspaniałe chwile, chyba żadna z nas nie wierzyła, że uda nam się to powtórzyć raz jeszcze w komplecie. Jednak los szybko pokazał, że wspólnie mamy wiele szczęścia i jesteśmy zdeterminowane, aby spotkać ich ponownie. Nadarzyła się szansa abyśmy znowu w komplecie wybrały się do Berlina w 2014 roku podczas międzynarodowej trasy koncertowej i cel zostałby spełniony, gdyby nie odwołana trasa po Europie Centralnej i Zachodniej :( Jednak my nie tracimy nadziei! Wkrótce na pewno znowu się spotkamy! A już na przełomie marca i kwietnia połowa PolishDreamTeamu wybiera się na kolejny podbój i spotkanie z chłopakami w Bournemouth (gdzie mamy meet&greet) oraz do Nottingham.


Prawie 2 tygodnie po ich spotkaniu, na oficjalnym koncie The Wanted pojawiło się zdjęcie Tom'a z Berlina, na którym trzyma koszulkę, którą mu wręczyłam :) A kilka dni po tym na innym zdjęciu mogliście zobaczyć Sivę w czapce, którą dałam Jayowi w prezencie w Berlinie :)

P.S. Wybaczcie za chaos, który może pojawić się w relacji, jednak kiedy wciąż o tym myśleć w mojej głowie kłębi się tysiąc myśli, które chciałabym Wam przekazać ;)

P.S1. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko działo się 3 miesiące temu...


2 komentarze:

  1. Jestescie wspaniałe i dziekuje wam jako osoba i (jako ich fanka ) ze pokazałyscie jak bardzo ich kochamy :). Az sama bym pojechała z wami :). Dziekuje dziewczyny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuję, nawet nie wiesz ile takie słowa dla nas znaczą :) To bardzo miłe! A co do wspólnego podróżowania, nie ma problemu, pakuj swoje rzeczy i ruszaj z nami ;) Im nas więcej, tym weselej :)

      Usuń