W związku z tym, że wiele osób mnie o to pyta, postanowiłam zamieścić całą relację z koncertu w Berlinie sprzed 3 miesięcy tutaj.
Sam
wyjazd do Berlina był mega spontaniczny. Na kilka dni przed wyjazdem, na
odwiedzanym przeze mnie blogu znalazłam informację, iż osoba prowadząca
go poszukuje informacji o miejscu
koncertu ponieważ jedzie z niego z Polski. I nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyby nie fakt, iż byłam przekonana, że ów blog prowadzi fanka
z UK lub USA. Kolejnym zaskoczeniem był sam fakt koncertu u naszych zachodnich sąsiadów, ponieważ muszę przyznać, że nic o nim nie wiedziała. Dość szybko zgadałyśmy się na temat tego gdzie jest
koncert, kiedy wyjazd, kto jedzie…i, że jest miejsce wolne w
samochodzie. Niewiele się zastanawiając, podjęłam szybką decyzję, że też
z chęcią bym się wybrała. Szybko zaczęłam poszukiwania w celu
transportu do naszego miejsca zbiórki. Czekała mnie długa podróż, ale
jak się potem okazało było warto Na miejscu poznałam Kasię, sprawczynię całego zamieszania.
Etap całej podróży może pominę bo obawiam się, że mogłabym niechcący
rozdrażnić nasze dwie wspaniałe towarzyszki podróży, którym przypomni się dlaczego napisały 'Bezzębną Kaśkę' :D
Do Berlina dotarłyśmy nad ranem, w dniu koncertu. Od razu pojechałyśmy
na lotnisko…jedno z dwóch działających w Berlinie. Nie miałyśmy pewności
czy aby na pewno chłopcy będą lądować na nim właśnie, a nawet jeżeli to
o której, w końcu byli gwiazdami wieczoru, grającymi najpóźniej.
Mając dużo czasu do spotkania, postanowiłyśmy się zdrzemnąć, jednak
chyba nie było nam to dane. Każda zaczęła sobie wyobrażać jak to
spotkanie powinno wyglądać, co im wtedy powiedzieć, jak się zachować
itp. itd., więc w końcu postanowiłyśmy się iść rozejrzeć po lotnisku.
Wycieczka ta okazała się dość niepokojąca, ponieważ na 2 godz. przed
planowaną godziną przylotu na lotnisku nie znalazłyśmy żadnej innej
fanki czy też niczego co sugerowałoby, że chłopcy faktycznie przylecą
właśnie na to przez nas wybrane lotnisko.
W akcie desperacji
postanowiłam pobuszować w sieci, w poszukiwaniu podpowiedzi czy jesteśmy
w dobrym miejscu. Jak to zwykle bywa w takich momentach, Internet
kompletnie nie chciał ze mną współpracować, a lotniskowe wi-fi nie
chciało mnie połączyć z żadną stroną. Nie było innego wyjścia, jak
połączyć się z siecią w roamingu. Pierwszy sukces! Na Twiterze zdjęcia
chłopców z Heathrow, a więc potwierdzenie, że na pewno lecieli tego
dnia. Więc czas znaleźć informację o lądowaniu. Wielki stres, napięcie i
…kolejny sukces. Na Twiterze dwie osoby, które wiedzą coś o ich locie. I
Boom! Potwierdzenie, że lądują tam gdzie czekamy i to za 30 min! I
wtedy w tłumie ludzi dostrzegamy kilka dziewczyn z plakatami The Wanted.
Po chwili ich przybywa, ale nie było ich zbyt wiele. Łącznie może 20 -
30 osób? Są i media. I my. Gwiazdy niemieckiej prasy #PolishDreamTeam
(bo tak o sobie teraz mówimy, bez urazy dla nikogo ;)) byłyśmy bardzo
zauważalne dzięki ogromnej fladze, zaradności i szybkości.
Godzina 10. Ląduje samolot z Londynu. A w nim chłopcy z The Wanted!
Kontrola paszportowa i już ich widać przez szklaną szybę. Pierwszą
osobą, którą dostrzegłam był Tom, który bardzo ucieszył się na widok
polskiej flagi (chyba nawet przez chwilę zastanawiając się czy aby na
pewno wylądowali w Berlinie :D), zaraz potem za filarem było widać
specyficzny zarys fryzury Sivy, a za nim ktoś szalony czyli Jay! I tu
pierwszy szok, Jay i jego nowa fryzura.
Chwile oczekiwania…i w końcu
pojawili się Oni: Jay, Max, Tom i Siva. Cała czwórka wraz z Kevinem
opuściła kontrolę paszportową. I udała się w stronę wyjścia. A tłum za
nimi. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje, ale kiedy
zobaczyłam oddalającego się Jay’a, od razu rzuciłam się w pogoń za nim.
Udało mi się go złapać w wyjściu z lotniska, gdzie rzuciłam jedynie
„Hello. I’m from Poland.”. To wystarczyło, aby całkowicie odwrócić jego
uwagę od innych osób. Od razu mnie przytulił i na mnie spojrzał, tym swoim ciepłym i
radosnym spojrzeniem, pod którym dosłownie się rozpływałam.
Kiedy on tak delikatnie i zachęcająco na mnie spoglądał, przez moją
głowę przechodziło tysiące myśli. Wszystkie kwestie, wszystkie słowa,
które chciałam mu przekazać nagle gdzieś wyparowały. Musiałam walczyć ze
sobą aby w końcu z siebie wydusić parę zdań. Od razu postanowiłam dać
mu prezent przeznaczony dla niego, jednak Jay zgarnął wszystkie
prezenty, które akurat były zawieszone przez moją rękę
Zaraz po tym musieliśmy się usunąć z przejścia, dlatego na chwilę się
rozdzieliliśmy (nie wspomnę o tym, że #PolishDreamTeam rozdzielił się
całkowicie, nie wiedziałyśmy która gdzie się znajduje), ale nie trwało
to długo. Szybko w tłumie odnalazłam Jay’a, do którego ponownie
podeszłam, aby zrobić sobie z nim zdjęcie. Przede mną była jeszcze jedna dziewczyna z Niemiec, z którą na szybko zrobił sobie zdjęcie i od razu podszedł do
mnie cały czas się uśmiechając, po wykonaniu zdjęcia dał mi buziaka i
powiedział „I love you” (zaznaczam, że Niemki przede mną, ani nie
ucałował, ani nic takiego nie powiedział ;)). Zaraz po mnie swój prezent
(polską wódkę) dały dziewczyny. Jay bardzo się ucieszył.
W międzyczasie Kasia złapała Sivę do którego podeszła z pytaniem „jak
się masz Siva?” na co on odpowiedział po polsku(!) „Dobrze :)”.
Ja w
całym tym zamieszaniu spostrzegłam, że w drugiej ręce cały czas
kurczowo coś trzymam. Był to prezent dla Max’a, więc podeszłam do vana w
którym już siedzieli gotowi do odjazdu. Przy samym wejściu siedział
Tom, który od razu zaczął się do mnie uśmiechać i mówić, że bardzo się
cieszy, że nas widzi, że bardzo chcieliby do Polski w końcu przyjechać
bo wiele fanek z Polski do nich pisze, a oni nigdy u nas nie byli.
Poprosiłam go o przekazanie prezentu dla Max’a, co od razu uczynił.
Dodałam także, że prezenty dla nich wręczyłam Jayowi na co posłał mi
serduszko i słodko się uśmiechnął. Po raz kolejny Kevin zaczął mnie
odganiać od samochodu, więc musiałam odejść. Podeszłam do tyłu
samochodu, gdzie już stały Kasia, Jola oraz Paulina, które przekazały
mi, że Max od razu założył swoją nową czapeczkę, którą mu dałam (z
napisem 'I ♥ Poland), na co
zaczęłam krzyczeć, w związku z tym, że bagażnik wciąż był otwarty, chłopcy mieli widok na to co dzieje się z tyłu, więc Max ponownie ją założył i uniósł kciuk do góry. Chłopcy cały
czas okazywali nam zainteresowanie, powtarzali, że chcieliby do nas
przyjechać i cieszyli się z naszego przyjazdu. To było niesamowite.
Nieskromnie przyznam, że całkowicie odebrałyśmy uwagę Niemkom :D
Wszystko ładnie, pięknie i wzruszająco, ale pewnie coś Wam nie pasuje? Myślicie zaraz zaraz, 4? A gdzie Nathan?
I tu pojawia się pierwszy niezbyt fajny aspekt spotkania.
Zaraz po odprawie paszportowej nie pojawił się on wraz z pozostałą
czwórką. Nikt nie wiedział co się z nim stało i gdzie się podział.
Potem w rozmowie z jedną Niemką dowiedziałam się, że moje podejrzenia co
do tego, że może Nathan przyleci później okazały się błędne bo Nathan
leciał z chłopakami. I był na tym lotnisku w tym samym czasie. Przeszedł
obok pewnej Niemki, która na jego widok bardzo się ucieszyła i chciała
się z nim przywitać, a on…potraktował ją jak, cytuję: gówno. Podobno nie
był to przypadek, który można byłoby wytłumaczyć tym, że jej nie
zauważył.
Na zdjęciach widać, że Paul wyprowadził go drugim wyjściem. Wciąż jednak nie wiadomo dlaczego.
Po
wielu emocjonujących chwilach, wielu okrzykach radości oraz wspólnej
rekonstrukcji wydarzeń, postanowiłyśmy jechać pod Bramę Brandenburską,
pod którą miał odbyć się koncert. Co prawda miałyśmy jeszcze wiele
czasu, ale postanowiłyśmy ‘wybadać teren’. Po drodze zobaczyłyśmy
okolicę, zrobiłyśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć i w końcu dotarłyśmy
do miejsca naszego celu, gdzie okazało się, że zebrało się już całkiem sporo ludzi.
Jakie było nasze zaskoczenie, gdy dochodząc pod scenę usłyszałyśmy
znajome dźwięki, jednak jeszcze wtedy myślałyśmy, że to zapowiedź
wieczornego występu. Jednak na pobliskim telebimie zobaczyłyśmy chłopców
na scenie. W te pędy pognałyśmy prosto pod scenę, aby wystawić naszą
ogromną flagę Polski, a tym samym zaznaczyć naszą obecność. Chłopcy
bardzo szybko to zobaczyli i docenili, co chwilę wysyłając w naszym
kierunku uśmiechy, buziaki, serduszka, a także machając do nas.
Podczas próby dźwięku na scenie pojawili się już w komplecie, wraz z
Nathanem, który jednak wciąż nie był zainteresowanym tym co dzieje się w
około, a jedynie na muzyce.
Po ich występie przyszedł czas na pozostałych artystów, którzy mieli występować wieczorem.
O godz. 14 otworzono w końcu bramki pod samą sceną. #PolishDreamTeam
po raz kolejny pokazał swoje oddanie i determinację. Wspólnymi siłami
udało nam się stanąć w pierwszym rzędzie, tuż pod sceną. Pozostało tylko
oczekiwać do godz. 21:40, co wcale nie było takie łatwe. Po południu
zrobiło się chłodno, a do tego na scenie nie działo się nic ciekawego.
Co prawda tłum wokół nas nie podzielał naszego zdania, ale może wynikało
to z faktu, iż nie rozumiałyśmy ani słowa, a do tego nie znałyśmy
tamtejszych artystów.
Kamera nas kochała, pan kamerzysta cały czas wymachiwał nam swoją
kamera przed nosem…ale my nie byłyśmy tym flirtem zainteresowane ;)
Przed The Wanted wystąpili m.in. Y-Titty (wielka gwiazda tamtejszych
nastolatków, których znakiem rozpoznawczym był penis oraz ogromny pan
grający na bębenku), Laserkraft 3D (świetne show, dobra muzyka), ale
dopiero Bastian Baker był w stanie nas porządnie rozruszać, kawał dobrej
muzyki, a do tego przystojni panowie ;) Z czystym sumieniem polecam!
Wybiła godzina 21:40. I oto oni! The Wanted na scenie! W związku z tym,
że stałyśmy naprzeciwko wejścia na scenę chłopcy od razu nas dostrzegli
w tłumie, a Jay krzyknął „POLAND!”.
Podczas trwania pierwszego
utworu, cała czwórka, tj. Jay, Siva, Max oraz Tom, pokazywali nam, że
jesteśmy przez nich zauważone. Podczas całego trwania koncertu
spoglądali w naszym kierunku, machali do nas, puszczali oczka, buziaki
oraz serduszka, a także inne rzeczy nawiązujące do wykonywanej w danej
chwili piosenki. Chłopcy naprawdę byli zainteresowani naszą obecnością, dali nam to odczuć wiele razy :)
Przez długi czas nie otrzymałyśmy żadnego znaku od
Nathana, który całkowicie pochłonięty był swoimi scenicznymi ruchami,
wykonywanymi piosenkami czy robieniem słodkich minek. W związku z tym,
że ani na lotnisku, ani podczas próby dźwięku nie zwrócił na nas uwagi,
postanowiłam do niego jak najgłośniej krzyczeć, aby spojrzał w naszym
kierunku, na nasza polską flagę, żeby wiedział i on, że jesteśmy tam dla
nich. Niestety początkowo odniosłyśmy wrażenie, że im głośniej
krzyczałam, tym on mniej się tym przejmował…Ale ale…spokojnie. Taka
sytuacja nie trwała przez cały koncert. W końcu i Nathan nas zauważył,
podszedł dość blisko nas, puścił do nas oczko a następnie serduszko i
już do końca koncertu zerkając w naszym kierunku zalotnie się uśmiechał.
W pewnym momencie Nath zszedł ze sceny aby wybrać 6 dziewczyn do
piosenki Heart Vacancy. Stanął naprzeciwko nas, rozglądając się za tym
kogo wybrać. Początkowo nas ominął, jednak szybko do nas wrócił po czym
spojrzał na nas i pociągnął Kasię za rękę, co oznaczało, że została
wybrana i zaproszona na scenę. A więc kolejny sukces, Polka Heart
Vacancy Girl Max’a
Kasia weszła na scenę, w totalnym szoku, przywitała się z całą piątką,
skierowała się do Jay’a, który jest jej faworytem…a on, odgonił ją do
Max’a Który od razu ją
przytulił, chwycił za rękę i zaczął śpiewać. Mimo, że to nie ja zostałam
wybrana, miałam łzy w oczach, to był naprawdę wspaniały i wzruszający
moment. Wtedy też pomyślałam, że ten dzień nie może być piękniejszy,
zostałyśmy zauważone i docenione! Oni naprawdę wiedzieli, że jesteśmy
tam dla nich!
Kasia zdążyła także powiedzieć Maxowi, że jesteśmy z
Polski i jechałyśmy wiele godzin tylko po to aby ich w końcu spotkać.
Max był pod wielkim wrażeniem i stwierdził, że to niesamowite i nie może
w to uwierzyć, co też powiedział do Jay’a. Zaproponował także wyjście
na drinka.
Po tym występie, Kasia wróciła do nas i wspólnie bawiłyśmy się do końca koncertu.
Na uwagę zasługuje także fakt, że w trakcie jego trwania, pod scenę
podszedł Kevin, który na nasz widok się uśmiechnął, a na znaki, że ma
zabrać chłopaków do Polski, gdzie wspólnie się napijemy, pokazał
uniesione kciuki
Po
koncercie byłyśmy bardzo zmarznięte i zmęczone, dlatego nie czekałyśmy
na to czy faktycznie Kevin pojawi się pod sceną, aby zaprosić nas do
chłopaków na zaproponowanego przez Max’a drinka.
Tą misję #PolishDreamTeam zostawia sobie na kolejny wypad do Berlina ;)
Mimo, że spędziłyśmy ze sobą wspaniałe chwile, chyba żadna z nas nie
wierzyła, że uda nam się to powtórzyć raz jeszcze w komplecie. Jednak
los szybko pokazał, że wspólnie mamy wiele szczęścia i jesteśmy zdeterminowane, aby spotkać ich ponownie. Nadarzyła się szansa abyśmy znowu w komplecie wybrały się do Berlina w 2014 roku podczas międzynarodowej trasy koncertowej i cel zostałby spełniony, gdyby nie odwołana trasa po Europie Centralnej i Zachodniej :( Jednak my nie tracimy nadziei! Wkrótce na pewno znowu się spotkamy! A już na przełomie marca i kwietnia połowa PolishDreamTeamu wybiera się na kolejny podbój i spotkanie z chłopakami w Bournemouth (gdzie mamy meet&greet) oraz do Nottingham.
Prawie 2 tygodnie po ich spotkaniu, na oficjalnym koncie The Wanted pojawiło się zdjęcie Tom'a z Berlina, na którym trzyma koszulkę, którą mu wręczyłam :) A kilka dni po tym na innym zdjęciu mogliście zobaczyć Sivę w czapce, którą dałam Jayowi w prezencie w Berlinie :)
P.S. Wybaczcie za chaos, który może pojawić się w relacji, jednak kiedy wciąż o tym myśleć w mojej głowie kłębi się tysiąc myśli, które chciałabym Wam przekazać ;)
P.S1. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko działo się 3 miesiące temu...
Jestescie wspaniałe i dziekuje wam jako osoba i (jako ich fanka ) ze pokazałyscie jak bardzo ich kochamy :). Az sama bym pojechała z wami :). Dziekuje dziewczyny <3
OdpowiedzUsuńAww dziękuję, nawet nie wiesz ile takie słowa dla nas znaczą :) To bardzo miłe! A co do wspólnego podróżowania, nie ma problemu, pakuj swoje rzeczy i ruszaj z nami ;) Im nas więcej, tym weselej :)
Usuń